Żyć eucharystycznie
Ostatnio (niedziela 5 kwietnia) udało się przetransmitować nie tylko Mszę świętą (około 270 oglądających (w sensie odbiorników, bo ile osób przed odbiornikiem – nie wiadomo), ale także ostatnie w tym roku Gorzkie Żale (około 70 oglądających, czy tam odbiorników). W związku z Gorzkimi Żalami naszła mnie myśl, aby rozwinąć to, co próbowałem przekazać w refleksji w czasie nabożeństwa, hucznie nazywanej kazaniem pasyjnym. Zanim przejdziesz do dalszej lektury, zachęcam, aby posłuchać tej refleksji, bo do niej się będę odnosił.
(https://www.youtube.com/watch?v=tn17KUxeEAQ )
Otóż, celem, jaki sobie postawiłem podejmując refleksję w czasie Gorzkich Żali było wyjaśnienie, że życie eucharystyczne, czyli pobożność eucharystyczna, może być podejmowana także bez uczestnictwa we Mszy świętej (w odpowiedzi na obecne okoliczności).
Wyszedłem od zależności między duchowością, a pobożnością. Duchowość to nasz sposób przezywania wiary i relacji z Panem Bogiem – „ulubiona” osoba Trójcy, ulubione nabożeństwa, ulubieni Święci itp. A pobożność to sposób praktykowania i wyrażania konkretnej duchowości, np. człowiek o duchowości maryjnej będzie – ze względu na swe przywiązanie i miłość do Matki Bożej – podejmował pobożność maryjną, czyli jego drogą modlitwy będzie różaniec, nabożeństwo pierwszych sobót miesiąca, nowenna pompejańska, czy do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Zwróciłem uwagę także na ryzyko pewnej niekonsekwencji, albo na konieczność zaistnienia dalszego etapu w rozwoju duchowym w konkretnej duchowości. A mianowicie: pobożność maryjna wyraża się podejmowaniem maryjnych modlitw – to prawda. Ale gdyby na kolejnym etapie rozwoju duchowości maryjnej, a przez to i pobożności maryjnej, zabrakłoby próby naśladowania Matki Bożej, jej postaw (wobec Pana Boga – zawierzenia, wobec człowieka – życzliwość itp.), to taka duchowość (i pobożność) nosiłaby znamiona niedoskonałej i nierozwijającej się.
Podobnie rzecz się ma z duchowością i pobożnością eucharystyczną. Ktoś o takiej duchowości i pobożności bardzo ukochał Eucharystię i na wiele sposobów tę miłość ukazuje – jest na Mszy świętej nie tylko wtedy, kiedy trzeba, ale także dodatkowo, w tygodniu, uczestniczy jak najczęściej (codziennie) w adoracji Najświętszego Sakramentu, przechodząc obok kościoła nie odpuści wejścia na tzw. nawiedzenie Najświętszego Sakramentu, będzie pogłębiał swoją wiedzę na temat Mszy świętej, będzie zamawiać intencje mszalne, znając bezcenną wartość Mszy świętej itd. … Ale (no właśnie, zawsze to ALE) kolejnym etapem będzie żyć eucharystycznie.
Co to znaczy żyć eucharystycznie?